09 marca 2016, 12:55
Super foods to pokarmy o wyjatkowych właściwościach, uznawane za najbardziej wartościowe na Ziemi. Często mówi się o nich, że to produkty, które będą zabrane jako pierwsze przez osadników na inne planety.
Wszystko dlatego, że wyróżniają się czymś szczególnym. Każdy z nas wie, że sałata, czy jabłka są zdrowe. W grupie super foods ich jednak nie znajdziemy. To muszą być prawdziwe skarby.
Jednym z takich skarbów jest spirulina. Niepozorna sinica, na którą pewnie nikt przez długi czas nie zwracał uwagi. Tymczasem okazała się prawdziwym skarbem. Spirulina to przede wszystkim źródło białka - 70% suchej masy stanowi właśnie białko. Przeciwnicy jej zażywania stwierdzają, że ciało i tak nie jest w stanie przyswoić tak duże ilości białka z rośliny. Zdania są podzielone, trudno jest znaleźć jakąkolwiek opinię, która wydawałaby mi się w pełni wiarogodna. W każdym razie to fakt - spirulinę z tego powodu nazywa się zielonym mięsem, także ze względu na to, że zawiera sporo żelaza.
Poza tym to zielone warzywo (?), a więc ma chlorofil obniżający ciśnienie krwi, oczyszczający i łagodzący stany zapalne. O tym, jak dokładnie działa, możecie poczytać na przykład tutaj. Ja chcę się natomiast przyjrzeć temu, co mamy do wyboru.
Na pewno wersję suszoną czyli crunchy. To coś w rodzaju wysuszonych wodorostów. Zdecydowanie nie dla osób, którym przeszkadza rybny zapach i smak. Wodorosty można też samodzielnie hodować i zjadać w świeżej postaci. Ja jednak tego sposobu nie polecam, bo mimo wszystko nie wygląda to apetycznie.
Najlepiej sprawdzają się wersje w proszku, w kapsułkach czy pastylkach. Są łatwe do połknięcia i przechowania.
Spirulina na 100% procent będzie pożywieniem na wyprawy w kosmos. Łatwa w uprawie, pożywna. A że niezbyt smaczna ... to raczej drugorzędna sprawa :)