Archiwum styczeń 2016, strona 1


Karob czyli szarańcza zamiast czekolady
Autor: kulinarneciekawostki
13 stycznia 2016, 16:51

Zdobywający coraz większą popularność karob (który nawiasem mówiąc jest nazywany szarańczynem) przez długi czas jakoś nie bardzo mnie przekonywał. Być może dlatego, że jestem ogromną wielbicielką kakao i czekolady i trudno byłoby się mi bez nich obejść. Jednak po skosztowaniu karobu w proszku, czyli właściwie takiej trochę innej wersji kakao z mlekiem, chyba zdołałam się do niego przekonać. Generalnie jest to po prostu kakao.

Sama roślina, a właściwie jej owoce je przypominają. Jednak kiedy przyjrzymy się składowi obu substancji, okazuje się, że karob ma przewage nad kakao. Po pierwsze zawiera dużo mniej tłuszczu - ziarna kakao są jednak o wiele bardziej kaloryczne. Po drugie nie wywołuje alergii. Mimo podobieństwa smaku, nie mamy tutaj właściwie żadnego pokrewieństwa między roślinami. Karob jest rośliną z rodziny bobowatych, a więc teoretycznie można by go zaliczyć do fasolek. O ile jednak ze strączków fasoli wydobywamy jedynie nasiona, to tutaj można zajadać także "opakowanie".

Jak to bywa w przypadku wielu roślin, karob, tam gdzie występuje najliczniej, nie jest specjalnie szanowana rośliną. Wybrzeża Morza Śródziemnego są jego naturalnym środowiskiem i w tym regionie raczej wykorzystuje się go jako roślinę pastewną. To ciekawe, ponieważ dla niektórych ssaków spożycie kakao może się okazać śmiertlene. Tymczasem podobny w smaku karob mogą zajadać bez żadnych komplikacji.

W jakiej formie można go spotkać w sklepach ? W naszych najpopularniejszy jest proszek, bo łatwiej daje się go przechować. Sporo jest również słodyczy, w których zastąpiono nim kakao. Stosunkowo rzadzko w naszych sklepach udaje się spotkać karob w strąkach. Karob jest ratunkiem dla osób, które nie mogą spożywać kakao. Dzięki niemu nie muszą rezygnować z jedzenia czekolady. Jest to także produkt bezglutenowy, a w przypadku wielu czekolad znalezienie produktu bez glutenu jest bardzo trudne.

Jako ciekawostkę warto napisać, że ziarna karobu są prawie idealne. Zawsze warzą tyle samoi zawsze mają taką samą wielkość. W dawnych czasach używano ziaren jako odważników do ważenia złota - stąd tez pochodzi określenie karat.

Chia - przysmak Azteków.
Autor: kulinarneciekawostki
13 stycznia 2016, 15:59

Pośród ciekawostek, które mozna znaleźć w sklepach ze zdrową żywnością (moim zdaniem to tam znajdziemy najciekawsze i jednocześnie najrzadziej spotykane produkty) znalazła się już jakiś czas temu chia, a właściwie jej nasiona. Chia, inaczej nazywana szałwią hiszpańską, jest rośliną typową dla Ameryki Południowej. Była jedną z najpowszechniejszych upraw Azteków, obok kukurydzy i fasoli. Nam może się nie kojarzyc z niczym konkretnym, natomiast bardzo łatwo udaje się i w naszej kulturze znaleźć jej odpowiednik. Spokojnie może nim być siemię lniane.

Podobnie jak siemię, także i chia jest bogatym żródłem nienasyconych kwasow tłuszczowych, białka i błonnika. Jej odmian można znaleźć mnóstwo, ziarenka mają przeróżne kolory, ale podobnie doskonale właściwości. O wlaściwościach zdrowotnych możecie więcej poczytać na przykład tutaj, a ja chciałabym się przyjrzeć raczej kulinarnemu zastosowaniu. A z czym to sie je ? Szczerze mówiąc, ziarna chia to produkt, z którym początkowo nie wiadomo, co zrobić. Po chwili jednak pojawiają się pomysły.

Bazą do wielu przepisow jest galaretka z chia. Bardzo prosta do zrobienia, choć wymaga trochę pracy. Do letniej wody (albo mleczka kokosowego) wsypujemy powoli nasiona chia i mieszamy je. Ostawiamy na jakiś czas i i znowu mieszamy. Taka galaretka może postać w lodówce kilka dni. Jeśli komuś nie chce się ubijać nasionek z wodą, może ich łyżkę zalać ciepłą wodą i zostawić aż masa sama zgęstnieje.

Na tej bazie można zrobić na przykład deser, chyba najbardziej popularny sposób podawania tych nasion. Wariacji tego dania można stworzyć niezliczone ilości, w zależności od dodatków. Nasionka chia można również zjadać zupełnie na surowo, na przykład dodając do jugurtów, sosów, albo po prostu mieszając z twarogiem. Nasiona można także zmielić i w ten sposób zrobić mąkę. Możliwości są niczym nieograniczone. Jednak najzdrowszym sposobem spożywania nasion jest ich jedzenie na surowo - wtedy nie tracą nic ze swoich cennych właściwości. A jeśli brakuje pomysłu na tą trochę dla nas ezgotyczną roślinę, podparłabym się przepisami z siemieniem lnianym.